Spotkała mnie dzisiaj miła sytuacja. Rozpocząłem noc jak co dzień. Umyłem auto i otrzymałem pierwszy kurs. Kurs za 7 zł. Pomyślałem – nieźle się zaczyna… Następny kurs otrzymałem i miałem przyjemność jechać z panem. Pan przez całą drogę nic się nie odzywał. Słuchaliśmy radia w którym właśnie mówili, że dzisiaj jest dzień życzliwości,i że w taki dzień trzeba się uśmiechać, pomagać innym, itp. Dojechaliśmy na jego ulicę. Ulica dziurawa, wielkie kałuże gdyż było po deszczu. Trochę się zdenerwowałem bo jak wspomniałem właśnie umyłem auto. Dojechaliśmy na miejsce. Podałem kwotę za wykonany kurs a PAN dał mi banknot i podziękował. Zdziwiony zapytałem czy na pewno. Odpowiedział z uśmiechem, że tak. Podziękowałem i pożyczyłem mu wszystkiego dobrego, PAN również podziękował i pożyczył mi miłej nocki. PAN dał napiwek znacznie przewyższający cenę kursu.
Niby nic, ale od razu zrobiło się miło. Potem z każdym kursem było jeszcze lepiej. Wszyscy się uśmiechali, byli bardzo życzliwi. To była dobra noc. Dobra- bo MIŁA 😀
Czy nie można by tak codziennie? Czy nie lepiej by się żyło gdybyśmy się do siebie uśmiechali? Dlaczego na co dzień ludzie próbują pokazywać swoja wyższość, zamiast być dla siebie zwyczajnie jak dziś- MILI???
Dajcie znać w komentarzach, czy Was też czasem dopada łańcuch bycia MIŁYM , i co o nim sądzicie 😉
Pozdrawiam
Sprawa oczywista i jasna! Tak byłoby lepiej! Myślę, że rozwiązanie problemu zaczyna się od siebie samego. Jak w tekście – choć nie było powodów do oznak radości (kurs krótki, tani i w błocie), jednak od siebie zacząwszy – jedynie wtedy możemy spodziewać się wzajemności. Niestety tylko możemy – dlatego tak niewielu próbuje wyjść z inicjatywą „życzliwości” czy też „dobrego słowa”.
O tak, karma powraca. Mily usmiech i dobre slowo jeszcze nigdy nie zaszkodzilo 🙂 oby bylo wiecej takich pozytywnie nastawionych ludzi.